Dorożki pojawiły się w Łodzi w latach 40. XIX w. i gwarantowały wygodny sposób przemieszczania się po mieście, w którym tylko wybrane ulice albo ich fragmenty posiadały bruk. Oczywiście były dostępne przede wszystkim dla bogatszych warstw obywateli oraz finansjery naszego miasta.
Początkowo kursowały tylko wzdłuż ulicy Piotrkowskiej oraz niektórych okolicznych ulic i miejsc. W miarę rozrostu miasta i przybywania mieszkańców, rozrastała się branża dorożkarska a władze zadbały, by podróżowanie było bezpieczne i opłacalne. Sukcesywnie wprowadzano przepisy regulujące zarówno zawód kierującego jak i kondycję zaprzęgu. Dotyczyły one również sposobu poruszania się po mieście, opłat (taryfy), zdrowia i kondycji koni, czystości, oznaczeń ale także mundurów powożących.
Alternatywą dla dorożki okazał się tramwaj, który w Łodzi zaczął kursować w 1898 r. a także samochody. Nie zlikwidowały one całkowicie branży dorożkarskiej, ale w znacznym stopniu ją uszczupliły. Jednak dla wielu bogatszych Łodzian, odzianych w eleganckie toalety, a nie korzystających z własnego pojazdu, był to podstawowy sposób przemieszczania się po mieście aż do czasów upowszechnienia się automobili. Wraz z tymi ostatnimi pojawiły się z czasem "dorożki samochodowe" jak nazywano początkowo taksówki.
W czasie okupacji było ich jeszcze sporo i służyły w codziennym życiu, natomiast w latach 50. i 60. były traktowane już jako przejaw "zacofania". Wykorzystywano je do przewożenia drobnych mebli i sprzętu przy przeprowadzkach albo do przewiezienia wakacyjnych waliz na dworce kolejowe ale... nie miały już ani tego "wyglądu" jak i przyszłości.
Postoje dorożek znajdowały się w kluczowych miejscach centrum, np. przy Kilińskiego/Jaracza czy Piotrkowskiej/Nawrot ale także na uczęszczanych placach (pl. Kościelny) i na dworcach Łódź-Kaliska i Łódź-Fabryczna.
Z dorożkami a raczej dorożkarzami i z ulicą Kościelną wiąże się ciekawe powiedzenie. Zapewne jest w nim wiele prawdy, a dawni łodzianie nieraz je na pewno słyszeli – „Klniesz jak dorożkarz z Kościelnej”.
W dzisiejszych czasach powrót dorożek do centrum miasta jako atrakcja turystyczna raczej nie jest możliwy, za dużo problemów z końmi i ich utrzymaniem, ale zapewne niejednemu łodzianinowi marzy mi się wycieczka "dryndą" po parku na Zdrowiu czy też po łagiewnickim lesie.
Autorem powyższego tekstu jest Wiesia Różycka, miłośniczka Łodzi, administrator strony na fb <link https://www.facebook.com/groups/dawnalodz/ _blank>Dawna Łódź na zdjęciach</link>
Zdjęcia pozyskano ze stron UMŁ, NAC, Fotopolska, Miastograf, archiwum ŁOT, Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi